W pułapce
Samce tropikalnych pluskwiaków wodnych z rodziny Belostomatidae do wypełnienia ojcowskich obowiązków są wręcz zmuszane przez samice. Te drapieżne organizmy są czasem tak duże, że mogą polować na żaby, kijanki oraz drobne ryby. W końcu 12 cm to niezły wynik jak na owada. Pluskwiaki te związane są nierozerwalnie ze środowiskiem wodnym. Woda pojawia się również, jako romantyczne tło dla wyrafinowanych zachowań godowych. Samce przywabiają potencjalne partnerki wytwarzając serię fal na tafli wody. Wiadomość „nadana alfabetem Morse’a” zazwyczaj działa. Samice niektórych gatunków Belostomatidae tuż po kopulacji wychodzą na brzeg i składają jaja. Wietrząc niechęć tatusia do niańczenia potomstwa szybko uciekają, pozostawiając jaja. W ten sposób chcą zmusić ojca do opieki nad potomstwem. Jeżeli samiec nie zatroszczy się o jaja i nie zadba, żeby nie wyschły, to nie wylęgną się z nich młode.
Ciężar ojcostwa
Jak się okazuje, model przymuszenia do odpowiedzialności w większości przypadków jest skuteczny. Przedstawicielki innych gatunków pluskwiaków z tej samej rodziny posuwają się o krok dalej w motywowaniu samców. Składają one jaja na odwłoku partnera. Dzięki zastosowaniu takiej taktyki trudno wyprzeć się ojcostwa. Podobno samotni ojcowie w ocenie kobiet zyskują kolejne 10 punktów „do męskości”. Powyższy wyjątek potwierdza regułę. Po zakończeniu składania jaj w osobliwym miejscu, jakim jest górna strona odwłoka samca, partnerka ucieka, a samiec zaczyna szukać pocieszenia u innej wybranki. Dowiedziono, że kilka samic może lokować swoje jaja na jednym samcu. Ile dokładnie? Wszystko jest tylko kwestią miejsca. Niestety noszenie dużej liczby jaj ma swoją cenę. Bywa, że ich ciężar dwukrotnie przewyższa masę samca.
Wspólnymi siłami
Kolejnym trochę wspomaganym przez samicę w opiece nad potomstwem ojcem jest chrząszcz grabarz żółtoczarny. U spokrewnionego z nim gatunku, jakim jest grabarz pospolity, potomstwem opiekuje się tylko samica. Zatem jest to wyjątkowe zachowanie nie tylko wśród chrząszczy, ale w ogóle u owadów. Samiec i samica muszą dostarczyć pożywienie przyszłym larwom. Dokonują tego w osobliwy sposób. Mianowicie zakopują padlinę pod ziemią, najczęściej na głębokości 10 do 30 cm. Kiedy „mysie truchełko” znajdzie się w glebie, samica składa jaja. Na tym nie kończy się ciężka praca.
Podział obowiązków
Teraz ojciec i matka będą wspólnymi siłami przygotowywać posiłki dla przyszłych larw. Cały proces polega to na formowaniu padliny w jajowe pakieciki, które są nawilżane i zmiękczane sokami trawiennymi rodziców. Dzięki takiej „obróbce”, samica będzie miała ułatwione karmienie larw. Karmienie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Matka, bowiem, karmi potomstwo pojedynczymi kawałeczkami padliny podając je „z żuwaczki do żuwaczki (zupełnie jak u ptaków). Chwila, gdzie jest ojciec? Samiec w tym czasie starannie sprząta kanały i jamkę z padliną, a czasami pomaga w przygotowaniu kolejnej porcji posiłków. W przerwach między karmieniem i sprzątaniem rodzice larw przygotowują im ochronne „kombinezony”. Przypominają one kamienie, jednak wykonane są również z padliny. W tej formie larwy spędzą pierwszą połowę swojego życia.
Najlepszy Tata
Całe szczęście, że u ludzi instynkt ojcowski wykształcił się lepiej niż u owadów. Tym razem mamy, co krytykować (i nie jest to gra naszej reprezentacji w piłkę nożną). Najserdeczniejsze życzenia z okazji Dnia Ojca dla „Tatusiów na medal”, tych nieco „przymuszonych” i w ogóle dla wszystkich… Najważniejsze, żeby być Tatą, a nie tylko Ojcem.