fbpx

Produkty COŚ NA... dostępne są we wszystkich sklepach sieci Stokrotka

Jak nas „gryzą”? O różnych sposobach ukąszenia przez owady.

Większość problemów jakie mogą wywołać owady na naszej skórze możemy – w sposób intuicyjny – podzielić na efekt trzech różnych zdarzeń: ugryzienia, użądlenia oraz ukłucia połączonego z wyssaniem. Dziś przyjrzymy się tej trzeciej grupie problemów.
zbliżenie na otwór gębowy pchły

Często używamy uproszczenia i mówimy „ugryzł mnie komar” czy „to chyba pogryzienie przez pluskwę”. Kiedy jednak przyjrzymy się tym zdarzeniom bliżej, okazuje się, że insekty te wcale nas nie ugryzły, a właśnie wkłuły się, aby żywić się tym, co pod naszą skórą. Ale jak to dokładnie przebiega?

Odrobina teorii

W nauce istnieje dokładniejszy podział w kontekście narządów gębowych owadów oraz ich wykorzystywania. Wyróżniamy następujące grupy aparatów gębowych: gryzący, gryząco-liżący, tnąco-liżący, aparat liżący oraz kłująco-ssący. Jeśli więc chcemy być skrajnie poprawni w ocenianiu, który owad gryzie, powinniśmy wskazać jedynie te, posiadające aparat gryzący. Będą to np. świerszcze, pasikoniki chrząszcze, karakany, skorki, ważki oraz szarańcza. Mistrzami w gryzieniu są również mrówki, posiadaczki wyjątkowo silnych i ostrych żuwaczek. Gryzą – aby potem zlizywać – pszczoły, trzmiele czy osy. Niektóre muchówki zamiast ugryźć, przetną i później będą zlizywać. Zlizują to na co się natkną owady wywołujące największe obrzydzenie – muchy! Na drugim biegunie mamy nasze ulubione motyle – one wysysają, głównie nektar. Pozostaje nam – last but not least – świat owadów posiadających aparat gębowy kłująco-ssący. Przyjrzymy mu się bliżej na przykładzie trzech reprezentantów: komara, kleszcza oraz pluskwy. Tak wiele je różni, łączy z pewnością jedno – zainteresowanie tym, co mamy pod skórą…

Jak „gryzie” komar?

Komary to jedni z najlepszych „nakłuwaczy”. Zawdzięczają to narządowi, który nazywamy trąbką. Jak wykazały badanie nie jest on pojedynczym kanalikiem, a zaawansowanym systemem kilku igieł. To coś, jak wiązka szklanych przewodów w światłowodzie. Kiedy trąbka przywiera do powierzchni naszej skóry, swoją robotę rozpoczyna 6 igiełek nazywanych zgłębnikami. Jeśli na tym etapie pomyśleliście „jakie to sprytne i skomplikowane” to najciekawsze dopiero przed nami. Otóż nie wszystkie igiełki są takie same – 2 z nich, zwane kośćmi szczękowymi, uzbrojone są w coś co można by porównać do zębów (kłów) lub wierteł. To one przebiją naszą skórę. Kolejnym zestawem – nazywamy go żuchwowym wstrzymuje opór tkanek, żeby ułatwić realizację podstawowego celu. Ostro zakończona trąbka labium przebije naczynie krwionośne i rozpocznie wysysanie.


Wysysanie możliwe jest, ponieważ kolejne doskonałe rozwiązanie anatomiczne zwane gardłem wytwarza konieczne ciśnienie. Gardło przy okazji zaaplikuje nam ślinę komara. Dzięki niej komar wyeliminuje problem, który mógłby zniweczyć całą operację – zdolność naszej krwi do szybkiego krzepnięcia. I tu kolejny powód, by wpaść w zdumienie połączone z podziwem dla „przebiegłości” matki natury. Ślina komara sprawia również, że nasze naczynia krwionośne rozszerzają się oraz natłuszcza ona trąbkę. Co jeszcze potrafi ślina komara? Doprowadzać nas do szału – to właśnie ona odpowiedzialna jest za swędzenie i związane z nim rozdrapywanie.

Jak „gryzie” kleszcz?

Te stawonogi, jakże różne od muchówki jaką jest komar, mają podobny patent na dobranie się do naszej skóry. Diabeł tkwi w szczegółach. Kleszcze „wycinają” otwór w naszym naskórku przy pomocy ostrej części aparatu gębowego, po czym umieszczają w naciętym miejscu narząd zwany hypostomem. Jest on lancetowaty i uzbrojony w liczne, skierowane ku tyłowi ząbki pomocne w utrzymywaniu się w skórze żywiciela. Obracają się i wykonują delikatne ruchy pionowe, w efekcie hypostom powoli wwierca się w ciało ofiary. Powierzchnia hypostomu pokryta jest ostrymi, gęstymi, haczykowatymi „ząbkami” skierowanymi ku tyłowi, w stronę ciała kleszcza. Z każdym ruchem coraz bardziej zakotwicza się w skórze, co powoduje problemy z jego usunięciem.


W przeciwieństwie do na przykład komara, który proces ssania skraca jak to tylko możliwe, kleszcze wolą przyczepiać się mocno do swojej ofiary na kilka godzin. Wydzielana ślina pozwala im w przeciągu 5-30 minut po ugryzieniu pozwala na bardzo mocne przytwierdzenie się do ciała ofiary. Aby pokłucie przez kleszcza było niewykryte, ślina kleszcza zawiera miejscowy środek znieczulający. Dlatego z reguły nie czujemy faktu ukłucia kleszcza, mimo, że hypostom jest grubszy i bardziej szorstki niż np. zestaw igieł w trąbce komara.

Całkowicie przebicie się przez skórę żywiciela, zakotwiczenie oraz zacementowanie poprzedzające fazę ssania zabiera kleszczowi co najmniej 24 godziny. To daje nam czas na działanie, gdyż jest on wtedy całkowicie niegroźny dla swojej ofiary, nie ma bowiem (jeszcze) bezpośredniego kontaktu z jej krwiobiegiem. Czynność ssania odbywa się na zasadzie podciśnienia -rozkurczający się odwłok działa jak pompka. Ten etap może trwać nawet 15 dni.

Jak „gryzie” pluskwa?

Insektami, które podobnie jak komar wbiją się w naszą skórę tylko na chwilę są pluskwy. Podobnie jak wszy czy pchły, wybiorą do tego najdelikatniejsze miejsce na naszej skórze. O ile kleszcze będzie szukał takiego miejsca, aby zyskać święty spokój na długi czas przebywania na naszej skórze, te owady kierować się będą przede wszystkim mniejszymi możliwościami przebicia się przez kolejne powłoki naszego ciała.

Do pobrania pokarmu pluskwie służy jej aparat gębowy uzbrojony w kłujkę, który w toku ewolucji wykształcił się z narządów gębowych typu gryzącego, podobnych jakie mają współczesne karaczany. Pluskwiaki podobnie jak komary muszą cały proces żywienia przeprowadzić szybko, niezauważenie oraz unikając problemu z krzepliwością krwi – dlatego stosują substancje o takim samym działaniu. Podczas jednego posiłku pluskwa używa swej kłujki kilkakrotnie. Krew pije prze 1-15 minut (najczęściej 3-5 minut). Może pobrać jej więcej niż sama waży! Samice pobierają częściej krew i w większych ilościach niż samce, gdyż im jest potrzebna do produkcji znacznej liczby jaj.
Po upływie kilku minut (do kilku godzin) występuje uczucie swędzenia i pieczenia, a w miejscach ukłuć pojawiają się białawe pęcherzyki.

Informacja o plikach cookie na tej witrynie

Ta witryna korzysta z plików cookie, które służą do personalizacji i optymalizują działanie naszego serwisu. Więcej informacji znajduje się w Zasadach ochrony prywatności, a w przeglądarce internetowej można zmienić ustawienia osobiste. Korzystając z witryny, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookie.