Odpowiedź na pytanie, dlaczego nie ma jeszcze komarów, może wydać się dość trywialna. Przez pogodę. Niestety jest to zbyt ogólne stwierdzenie. Jeżeli przeanalizujemy sezon majowy 2020 i 2021, możemy wychwycić diametralne różnice.
Zacznijmy od roku 2020
Na początku sezonu obserwowaliśmy zjawisko suszy wiosennej. Poprzedzająca ją zimna była bezśnieżna i dość ciepła. Lekka zima, brak śniegu – mogłoby się wydawać, że to wymarzone warunki dla zimowania komarów. Po części. Brak mrozów był dla nich korzystny, ale śniegu już nie. Co zatem komary mają do śniegu i suszy? Bardzo dużo. Do ich rozwoju potrzebna jest woda. Bezśnieżne zimy powodują brak wystąpienia zastoin wody na polach i łąkach pochodzących z roztopów. Rzeki oraz potoki nie wylewają oraz nie podnosi się ich poziom, co utrudnia komarom wylęg i rozwój pierwszego pokolenia*.
Opóźniony „wiosenny start” komarów
Wynikiem takiego stanu rzeczy jest ich opóźniony „wiosenny start”. Wylęg z zimujących jaj (doskwier pastwiskowy), czy tych złożonych przez zimujące zapłodnione samice (komar brzęczący lub widliszek), odbędzie się po deszczowej aurze. Ponad to pojedynczych osobników, które się pojawią terminowo, zwyczajnie nie dostrzegamy, bo jest ich mało. A one też dołożą swoje … jaja w liczbie 150-300 szt. (ciągu swojego życia samica może złożyć ponad 2000 jaj). Znowu trochę deszczu, burz i ciepła wystarczy, żeby komary szybko nadrobiły straty liczbowe. Rozpocznie się zmasowany atak na „krwiodawców”. Im później nadejdą deszcze, tym wyższa temperatura w miesiącach letnich skróci czas trwania każdego z pokoleń*. Gdy pokolenia nałożą się na siebie, wówczas mamy wrażenie wybuchu plagi komarów. Tak, jak obserwowaliśmy to w lipcu i sierpniu 2020 roku.
2021 bez komarów?
W tym roku wiosna trochę zaspała. Była zimna i deszczowa. W maju na Mazurach spadł nawet śnieg. Ale za to poprzedzająca ją zima ucieszyła nas śniegiem. Prognoza: w 2021 roku będą komary. A tu jak na złość cisza. Ze względu na typowe wiosenne temperatury, jakie powinny panować w naszym kraju, wszystko się przedłuża – i słusznie. Po wcześniejszych ciepłych wiosnach, upalnych majówkach zdążyliśmy się od właściwych wartości odzwyczaić. Ale spokojnie wystarczą 2-3 tygodnie temperatur: w dzień 23-25°C, w nocy powyżej 12°C. Do tego trochę przelotnego deszczu i komary krwiopijcy się uaktywnią. Wiadomo, pogoda bywa kapryśna. Jej przewidywanie to jak wróżenie z fusów, ale jedno jest pewne komary się pojawią. Przecież lato na mazurach (ogólnie nad wodą) bez komarów jest jak tort bez wisienki.
* pokolenie = okres od wylęgu z jaj, przez stadia larwalne do złożenia jaj przez samicę (imago). W cyklu rocznym pokoleń może być w przypadku komarów od kilku (4-6) do nawet kilkunastu (10-12 ), zależnie od temperatury.